W odpowiedzi na to pytanie pomaga mi rozumienie następującego procesu psychologicznego, który zachodzi w każdym człowieku. Taki rodzaj mechanizmu….
Na skutek różnych doświadczeń które spotykają nas w życiu. Na skutek sposobu myślenia jaki każdy z nas ma. Powstają w naszych ciałach i umysłach emocje, które są stanami zmiennymi i ulotnymi. Wprowadzają nasze ciało i umysł w określony stan przeżywania pod ich wpływem. Wszystkie emocje (trudne i przyjemne) są moralnie obojętne w przeżywaniu i powstają w nas zupełnie mimowolnie. Czyli nie mamy wpływu na ich powstawanie. Na doświadczenia, które nas spotykają też często wpływu nie mamy. Mamy natomiast wpływ na sposób myślenia i na nasze reakcje. Tu możemy pracować i korygować, tak by nas wspierały a nie obciążały.
Emocje
Emocje natomiast, czy tego chcemy czy nie, będą powstawały poza naszą wolą. Możemy je wypierać jeżeli nam się nie podobają. Możemy je na poziomie rozumu odcinać i nie słuchać ale one i tak są i będą. I w jakiś określony sposób wywołują na nas wpływ. Pytanie tylko czy dzieje się to w procesie świadomym, czy poza naszą świadomością. Na dalszym etapie jest nasze działanie i nasze reakcje. I to one dopiero podlegają ocenie moralnej. Dlatego dla uporządkowania procesu, dobrze jest odklejać przeżywane emocje od sposobu naszego działania lub reagowania, ponieważ na nasze rekcje i sposób myślenia mamy wpływ i te obszary możemy korygować.
To że emocje są to jedna sprawa. Ale po co one są? Zdaje się ważniejszym pytaniem. Dalszy etap procesu podpowiada, że pod każdą emocją kryje się zrealizowana potrzeba lub brak jej realizacji. Potrzeby wg. A. Maslowa dzielimy na podstawowe czyli fizyczne, bezpieczeństwa i miłości, budowanej więzi to też rodzaj przynależności społecznej. Następnie wyróżnia on wyższe potrzeby to szacunek oraz samorealizacja, rozwój i sukces. To tzw. Piramida Potrzeb Maslowa. Wobec tego, kiedy przeżywamy trudne emocje, dobrze jest wsłuchać się w potrzeby, po to, żeby odnaleźć czego potrzebuję, żeby tam stworzyć przestrzeń na odpowiedź, na własne potrzeby. Po to żeby w miarę możliwości ją zabezpieczyć i zaspokoić. Zatem emocje informują nas o tym czego potrzebujemy, o naszych granicach, o tym co ważne.
Do całej układanki procesu brakuje jeszcze tylko Wartości, które są po drodze….
które są paliwem dla emocji, które to wyznaczają nam drogę życia, jego sens i często określają też cel. Dlatego jeśli marzymy o byciu zawodowym sportowcem. Realizacja tego celu jest wartością, która napędza nas do działania. Jednakże w drodze realizacji tego celu często będzie bywać, że nasze potrzeby fizyczne czasem szacunku i przynależności oraz sukcesu nie będą realizowane. A to będzie generowało trudne emocje, frustracje czasem żal i bunt. I kiedy zatrzymam się tylko na tym etapie na emocjach i na potrzebach nie rozwinę talentu i nie osiągnę sukcesu. Chwilowo poddam się egoistycznej wygodzie a może lęku ale nie rozwinę ducha sportowca. A kiedy dodam do tej drogi uporządkowane i zrównoważone wartości cała pełnia życia z jego blaskami i cieniami stoi przede mną. Wówczas uczymy się dojrzałości i równowagi a egoizm możemy odłożyć na półkę. Egoizm jest pokusą. Zawsze kusi rodzajem wygody, kusi łatwością, kusi szybkością ale i bezpieczeństwem. Po co się będziesz męczył, odpocznij. Po co się będziesz narażał jeszcze przegrasz a uczucie porażki kiepsko smakuje. Tak rozumiany egoizm zatrzymuje w rozwoju i nie będzie służył miłości do siebie, ponieważ w tle za każdym razem będę czuł, że jestem słaby, bo nie osiągam i nie robię tego czego prawdziwie chcę. W końcu godzę się na to co jest ale żyję w poczucia braku sprawczości, być może w poczuciu obwiniania lub usprawiedliwiania. Dlatego w moim rozumieniu egoizm jest pułapką i brakiem miłości zarówno siebie jak i bliźnich.
Zawsze mam wpływ na to co po mojej stronie.
Ważne, żeby wiedzieć na co odpowiadać, by zadbać o siebie, zdrowie psychiczne i przyszłe życie. Dlatego jeśli przeżywam trudniejszy moment może jakaś kontuzja, może jakieś pasmo przegranych meczy, może zmęczenie fizyczne to mogę posłuchać emocji i potrzeb odpowiedzieć na nie w kontekście wartości która jest ważna na tu i teraz, a która nadal współpracuje z dalekim celem, wyższą wartością np. bycia zawodowym sportowcem. Mogę zaplanować regeneracje sił, zaplanować działania, które będą prowadziły mnie do rozwoju. Działania, które ochronią moje zdrowie psychiczne. Wszystko to po to żeby nie zgubić po drodze tego co ważne i nie uciekać w egoizm, by zachować równowagę.
Inny przykład:
Kiedy Rodzina decyduje się na budowę domu. To jest wartość, która napędza do działania. Marzenia o domu to paliwo. I będzie bywało tak, że po drodze w realizacji celu i wartości jakim jest nowy dom, trzeba będzie zgodzić się na trud i inne wyrzeczenia z tym związane. Jednak świadome przeżywanie tego procesu drogi życia, jakim jest budowanie domu i wszystkich związanych z tym kosztów materialnych, emocjonalnych i psychicznych całej rodziny będzie trudnym wyzwaniem. Wsparciem będzie, wsłuchiwanie się w emocje i potrzeby własne i najbliższych. Porządkowanie wartości i potrzeb przez cały okres realizacji budowy domu. Dzięki temu wsłuchiwaniu się, mamy wpływ na trwający proces w taki sposób, żeby nas ta droga nie wepchnęła na przykład w kryzys relacji w rodzinie. Mamy wpływ na to co „tu i teraz”, a to, „tu i teraz” odniesione do celu dalekiego do dalekiej wartości nadal współpracuje i jest realizowane. To naprawdę można zabezpieczyć i dobrze jest pracować nad tym zabezpieczaniem na bieżąco.
Kiedyś pracowałam z młodym człowiekiem, który zakładał rodzinę. Mówił, że jego pasją, tym co jest numer jeden na teraz to bycie muzykiem. W drodze jest dziecko. Mówi jest dobrze, tylko boje się, że nie będę umiał tego pogodzić i muzykowanie będzie ważniejsze. A nie chciałbym skrzywdzić dziecka ani żony. Pracowaliśmy trochę nad równowagą wsłuchiwaniem się w potrzeby i wartości jakie nim kierowały. W skupieniu nad procesem. Po roku rozmawiamy ponownie i mówi pamiętasz jak kiedyś mówiłem, że muzykowanie jest dla mnie najważniejsze. Wiesz jakoś z tym nie walczyłem ale dzięki temu flow, dzięki tym wskazówkom co od Ciebie dostałem ułożyło mi się. I ułożyło się tak jak ma być. Dziś czuję, ze rodzina jest numer jeden. Dziecko, które przyszło na Świat i to wszystko o czym mówiłaś zgoda na proces wsłuchiwanie się w siebie w potrzeby wartości emocje, dialogowanie i puzzle wskoczyły na miejsce. Muzykowanie może być na drugim planie i czuje się z tym ok. Mogę ćwiczyć mniej nie czuje się jakbym przegrał, poddał się czy coś poświęcił. Wiem, że przyjdzie taki moment i znów będę grał więcej. Obszary życia Hobby – Praca – Rodzina Pomagają mi porządkować wartości i układać to co ważne na tu i teraz. I Nic nie przegrałem, wygrałem życie. Dzięki!
Dokładnie tak jest. Życie jest procesem, jest drogą. I Dobrze jest wykształcić w sobie tę umiejętność cieszenia się tym co tu i teraz. Taką obserwację siebie w tu i teraz oraz połączyć to z sprawczością i decyzyjnością. Czasem taką zgodą na niewygodę, na trudne emocje. Wiedza skąd są pomagają zachować spokój. Z kolei wiedza dokąd zmierzam pomaga i nadaje sens, wycisza lęk i bunt. Dlaczego? Bo w zgodzie na drogę, która niesie różne zmiany włącza się ciekawość, elastyczność i obserwacja. Potem okazuje się, że i w tym procesie wartości również ulegają zmianie. Dziś ważne są takie a za rok będą inne. Dlatego potrzebujemy uważności, świadomości, równowagi i dojrzałości. By mieć świadomość dokąd idziemy.
Egoizm może być pułapką. Może zatrzymać nas w rozwoju. Może zatrzymać nas w emocjach i potrzebach. Zatrzyma na tym co tu i teraz dobre, być może wygodne, być może prostsze. Egoizm zatrzymuje to odniesienie do dalekiego celu, dalszej większej/wyższej wartości. Zatrzyma w strefie komfortu. Bywa, że egoizm jest potrzebny. Po to też jest. Ma jednak swoje słabe strony i dobrze o tym wiedzieć, żeby był pod wpływem naszego działania a nie odwrotnie.
Wartości
Wartości! One nadają nam sens życia nawołują do rozwoju i uporządkowania, motywują do działania i są paliwem dla emocji. Poprzez uporządkowanie się z wartościami, uporządkowanie ze swoim sposobem myślenia mam wpływ na emocje. Potrzeby są gdzieś pośrodku. Są ogromnie ważną informacją. Poukładanie się z tym procesem pozwala w zgodzie przejść trudniejsze momenty w życiu. Wspiera proces decyzji w którym kierunku iść. Wspiera poczucie sprawczości, stabilizacji i dojrzałości właśnie.
Kiedy pracuję z przedsiębiorcami, którzy zbudowali swoją firmę często od podstaw zupełnie sami. I kiedy tej pracy już jest tak wiele, że sami nie dają rady ogarnąć tego wszystkiego a na nowe czynności nie ma już fizycznie miejsca. Przyznają trochę wspólnie i jakby jednogłośnie, że utknęli w wielości obowiązków i nie mogą iść dalej. Dochodzą do takiego momentu i porównują się do goryla we mgle, który porusza się w gąszczu spraw, bez efektywnego planu, od sprawy do sprawy, od pożaru do pożaru. Niemal każdy dzień kończy z frustracją i przemęczeniem. Kiedy przechodzimy proces indywidualnego treningu asertywności, bo od tego w takich momentach z reguły zaczynamy, znajdujemy obszary do zmian. Co można zmienić, co zredukować, gdzie nanieść korekty i poprawki w działaniu, żeby wydobyć porządek i działanie. Sporo pracujemy na wartościach jako narzędzie korygujące. Wielu z tych przedsiębiorców, którzy zbudowali biznes od początku zupełnie sami i docierają do miejsca, gdzie powstaje potrzeba rozszerzenia zespołu, mają trudność w wyobrażeniu sobie, że miałby ktoś inny przejąć za nich część albo większość obowiązków. Wówczas to również praca na przekonaniach, na sposobach myślenia i zabezpieczania lęków, które temu myśleniu towarzyszą. To praca nad sensownym i mądrym poukładaniu obszarów odpowiedzialności biznesowej. Niemal na końcu pracujemy z materiałem zarządzania sobą w czasie. Kiedy dzieje się odwrotnie, często słyszę opinie, że zarzadzanie czasem to ściema i to nie działa. Fajnie to wygląda w teorii ale w praktyce to nie działa. To prawda nie będzie działać. Bo to jest tak samo jakby ktoś mi dał wkrętarkę jako narzędzie ale nie powiedział jak jej użyć. Tez mogłabym dojść do wniosku, że jest popsuta, bo nie będę wiedziała jak jej użyć.
Po jakimś czasie zbieramy owoce tych prac. Dzieją się małe cuda. Przekraczamy pewne granice chaosu i dążymy do uporządkowania. To się dzieje faktycznie. Mamy konkretne pomysły w konkretnym planie i je realizujemy. Po jakimś czasie okazuje się, że mamy oddech i firma nabiera porządku a przedsiębiorca Twórca biznesu Szef odzyskuje poczucie sprawczości sensu i równowagi. Odzyskuje szacunek do siebie i wreszcie zaczyna się czuć jak szef.
Kiedyś klient, dziś już kolega, mi mówił mniej więcej tak: myślałem, że już to zamknę i wrócę na etat. Powstrzymywała mnie tylko, ta myśl o zamykaniu, że to bardzo skomplikowane. Ale nie miałem już do tego serca ani pasji. Miałem dość. Wtedy zaczęliśmy pracować. Twoje narzędzia pokazały mi, że mogę to poukładać inaczej. Twoje zarażenie motywacją i nową energią mi pomogły. Ruszyliśmy leniwie z miejsca. Najcenniejsze było to, że odzyskałem poczucie sprawczości i takie światło gdzie iść i co robić. Równowaga nadaje porządek. Dziś jestem, moja firma żyje, ja się cieszę a co najważniejsze nie czuje tej frustracji i poczucia porażki.
Te przykłady pokazują, że narzędzia, które oprócz tego, że oferuje i daję moim klientom z którymi współpracuję, to równolegle wspólnie szukamy sposobu ich zastosowania. Bo każdy człowiek działa inaczej i każdego świat jest inny. Ta różność nas scala. Często trochę towarzyszę i motywuję. Jednocześnie wspieram ale całą pracę wykonują samodzielnie. Stąd takie poczucie dumy i sprawczości.
Osobiście też wielokrotnie doświadczyłam mocy działania w równowadze i dojrzałości. Początkowo nie miałam w planie otwierania własnej działalności, nie mówiąc już o powołaniu do życia jakiejkolwiek Fundacji. Rozwijałam swoje nowe kompetencje, bo chciałam zmienić zawód i pracę. Odnalazłam co chcę robić i zwyczajnie chciałam pracować. O pracę na etat w moim nowym zawodzie okazało się, że jest bardzo trudno. Ks. Pawlukiewicz mówił, że „z braku rodzi się lepsze” U mnie tak było z braku pracy etatowej stworzyłam miejsce pracy dla siebie. To jest to miejsce, w którym obecnie pracuję, w którym stworzyłam usługi, które Wam oferuję. Czy to miejsce jest lepsze od etatu tego nie wiem, bo nie patrzę w ten sposób. Wzrok kieruję na to co mam a mam poczucie sprawczości, mam poczucie misji i poczucie sensu. Zawsze bardzo mi zależało, żeby robić coś co ma sens, co pomaga ludziom. Czy to będzie w etacie czy na własnej działalności czy w Fundacji. Nie ma znaczenia. Ważne żeby z sensem i misją żyć i pracować, i pensją wesprzeć rodzinę by żyć. Dzięki temu, że dziś samodzielnie organizuję sobie pracę różnymi obranymi metodami, mam elastyczny czas pracy co bardzo sprzyja i pomaga w organizacji mojego życia zawodowego i rodzinnego z moimi dziećmi. Dzięki tej elastyczności potrafię wpaść do domu ugotować obiad i międzyczasie zrobić lekcje z starszym synem i lecieć dalej do pracy. Trochę biegam i wymaga ta praca ode mnie, dużego uporządkowania, świadomości emocji żeby nie popadać w wir pośpiechu, dobrej organizacji pracy i asertywności, bo bez tego ani rusz ? Przy okazji mam możliwość codziennego trenowania własnych narzędzi. To, że pracuję z przeróżnymi ludźmi daje mi ogromne bogactwo doświadczeń, z których czerpie dla siebie ale i dziele się doświadczeniami z wszystkimi tymi, którzy ze mną współpracują. Wiele razy dotknęłam ściany i myślałam, teraz to już chyba koniec. Ubiegło roczny start pandemii wygenerował podobny tego typu niepokój i kryzys. Kolejny moment kiedy trzeba było zrobić krok do tyłu zrobić przegląd siebie, zasobów i zagrożeń. Powstała kolejna moja świadoma i uporządkowana odpowiedź na to, co generuje Świat. Na to, na co wpływu nie mam. Poszukuję, dopasowuję i nieustannie buduję strategię działania w elastyczności mądrości i równowadze. Bo na to mam wpływ. Na własną strategię działania, jako odpowiedź na to, na co wpływu nie mam. Do tego i Ciebie zapraszam.
Pamiętaj! „ Nie tłumacz się! Działaj” B. Tracy.
Bo „ Rozwój zaczyna się tam gdzie kończą się obwinienia” J. Powell SJ
I jednocześnie zapraszam do współpracy ?
MW